W przypadku generacji C wyróżnikiem nie są lata w których się urodzili a styl życia. W praktyce więc jest to raczej duża grupa konsumentów dzieląca zwyczaje i postawy, a w jej skład mogą wchodzić przedstawiciele millennialsów, generacji Z a nawet baby boomers (pokolenie wyżu powojennego), jeśli tylko ich zachowanie pasuje do wzorca.

 

W przypadku pokolenia C kluczowym elementem jest ich ciągłe połączenie z internetem. Już w 2011 roku zajmująca się cyberbezpieczeństwem firma AVG odnotowała, że nawet 81 proc. dzieci poniżej 2 roku życia ma już ślady swojej obecności w internecie, tak zwany „cyfrowy odcisk”[1]. Dla porównania – znaczna większość dzisiejszych trzydziestolatków (reprezentujących pokolenie Millennialsów) jest obecnych w sieci co najwyżej od 15 lat, w wyjątkowych przypadkach dłużej.

Typowe dziecko drugiej dekady XXI wieku ma swój cyfrowy poród w ciągu 6 miesięcy od tego prawdziwego (33 proc przypadków). W przypadku 23 proc. owe narodziny są nawet szybsze niż biologiczne, gdyż wielu rodziców pokazuje w internecie skany USG. Chęć do dzielenia się cały swoim życiem z resztą świata jest więc zachowaniem z jednej strony wyuczonym od rodziców a z drugiej – zupełnie naturalnym w nowej rzeczywistości.

Google definiuje generację C jako generację YouTube. Dane internetowego giganta wskazują, że nawet 80 proc, milleniallsów jest również częścią generacji C i stanowi główną publikę portalu YouTube[2].

Generacja bez generacji

W 2012 roku analityk Brian Solis zdefiniował Generację C jako „connected consumer” czyli konsumenta na stałe podłączonego do sieci. Kluczową rolę w wytworzeniu się tego wzorca grają technologie mobilne oraz media społecznościowe. Pierwszy z tych czynników pozwala użytkownikom być połączonymi z siecią niezależnie od miejsca w którym się znajdują. Drugi czynnik z kolei zachęca do ciągłego łączenia się z internetem. Tym samym chęci i możliwości stykają się.

Według raportu ‘We Are Social” przeciętny użytkownik internetu spędza w sieci nawet sześć godzin dziennie[3], co wskazuje, że obecnie światowa populacja poświęca ćwierć swojego życia w internecie.

Jednak to nie sam czas spędzony w sieci definiuje tę grupę, a to, co w niej robią. Są to odpowiednio consume (konsumować), create (tworzyć) oraz curate (selekcjonować).

C czyli czynny

Według badań przeprowadzonych przez Google/IPSOS/NowWhat 90 proc. przedstawicieli tej generacji tworzy treść internetową przynajmniej raz w miesiącu a 83 proc.przynajmniej raz opublikowała obrazek w sieci. Co więcej 76 proc. przynajmniej raz w tygodniu odwiedza YouTube a 59 proc. postrzega internet jako swoje główne źródło rozrywki. Tym samym nie są to bierni odbiorcy, a aktywni współtwórcy,nawet jeśli ich aktywność sprowadza się do komentowania i dyskusji.

Choć zwyczaje te wyraźnie pasują do młodszych użytkowników, jednak nie mają nic wspólnego z wiekiem. Oznacza to, że dynamiczny czterdziestolatek może być częścią pokolenia C w znacznie większym stopniu niż oglądający telewizję i z własnej woli odcięty od Facebooka licealista. Badania Google wskazują, że nawet 50 proc. tej grupy ma więcej niż 35 lat[4].

To właśnie przedstawiciele tego pokolenia odpowiadają za rosnącą rolę podejścia omnichannel w praktycznie każdym aspekcie życia. To właśnie oni oczekują, aby bank udostępniał aplikację mobilną a serwis streamingowy taki jak Netflix zapamiętywał moment w którym użytkownik przerwał oglądanie i wznawiał w tym momencie odtwarzanie niezależnie od wybranego urządzenia. Badania przeprowadzone przez Google wskazują, że 62 proc. użytkowników oczekuje jednolitego doświadczenia z marką niezależnie od wybranego kanału komunikacji[5].

Fakt, że przedstawiciele tej grupy są tak chętni do tworzenia nowej treści w internecie oraz są cały czas połączeni z mediami społecznościowymi powoduje, że są również bardzo chętni by dawać upust swoim frustracjom w internecie. Jeśli marka nie spełnia ich oczekiwań, nie mają oporów, aby publicznie opisywać swoje przejścia i oczekiwać, że inni użytkownicy publicznie potępią firmę.

Prywatność?Tylko tam, gdzie chcę

Zastanawiające jest również podejście tej grupy do prywatności. U podwalin internetu leżała anonimowość użytkowników, która dawała im poczucie bezpieczeństwa oraz zapewniała równość w dyskusji. Obecnie internauci nie widzą nic niewłaściwego w występowaniu pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Chętnie się również dzielą informacjami o swoim wykształceniu i miejscu pracy.

Z drugiej jednak strony użytkownicy oczekują, że firma, której powierzają swoje dane osobowe będzie traktowała ich fair i nie wykorzysta tych danych w sposób,którego sobie nie życzą.

Przykładem takiego niepożądanego zachowania jest agresywne profilowanie pod reklamy.Między innymi z tego powodu tak dużym echem odbiła się afera Cambridge Analiytica, firmy, która dzięki manipulowaniu danymi pozyskanymi z Facebooka opracowała precyzyjne targetowanie reklam politycznych.

Ostatnim wyróżnikiem pokolenia C jest łatwość zawierania znajomości cyfrowych. Dostęp do mediów społecznościowych powoduje, że coraz więcej ludzi funkcjonuje w bańkach komunikacyjnych, wewnątrz starannie dobranej grupy ludzi. Ma to wiele negatywnych skutków, jednak ma również swoje jaśniejsze strony. Internet powołał do życia dziesiątki subkultur i wspiera nawet najbardziej niszową twórczość. Youtuberzy to nie tylko najbardziej widoczna grupa zajmująca się branżą beauty czy fashion – to również niezliczona grupa specjalistów, którzy dzielą się swoją wiedzą bo kochają to, co robią. Użytkownicy mogą natrafić na youtuberów astronomów, archeologów, szermierzy i modelarzy – każdy z nich nie dość, że buduje własną społeczność to jeszcze może zarabiać na swojej pasji. Dobór własnych kanałów zapewniających informacje i rozrywkę to kwintesencja elementu„curate”. A potem można tę treść mądrze konsumować.

Taka sytuacja jest kwintesencją pokolenia C, które szuka w internecie wolności,zabawy i uwolnienia od schematów. Podczas gdy poprzednie pokolenia z radością podporządkowały swój plan dnia godzinie emisji serialu lub wiadomości telewizyjnych, pokolenie C zdecydowanie woli w wolnej chwili sięgnąć po smartfona i obejrzeć odcinek swojego ulubionego serialu na Netflixie.

Albo od razu osiem.

[1]     https://www.businesswire.com/news/home/20101006006722/en/Digital-Birth-Online-World

[2]     https://www.thinkwithgoogle.com/consumer-insights/introducing-gen-c-the-youtube-generation/

[3]     https://www.digitalinformationworld.com/2019/02/internet-users-spend-more-than-a-quarter-of-their-lives-online.html

[4]     https://www.gemius.com/agencies-news/generation-c-youtube-generation.html

[5]     https://www.thinkwithgoogle.com/advertising-channels/mobile-marketing/consumer-behavior-mobile-digital-experiences/